MINIMALIZM, PERMAKULTURA, ZERO WASTE

133. GOSPODYNI ZERO WASTE

Wiecie co jest luksusem w dzisiejszych czasach? Świeże powietrze, pitna woda i cisza. Z przyjemnością informuję, że od czerwca pławię się w luksusie, czego i Wam życzę!

Rewolucja w moim życiu: przeprowadziłam się z Warszawy do małej wsi na przeczystym Podlasiu. Z blokowego mieszczucha, który nigdy nie miał kontaktu z naturą dłuższego niż dwa tygodnie urlopu, przeistaczam się powolutku w gospodynię zero waste. Mam domeczek: 33 m2 z tarasem, wiewiórką i kompostownikiem.

Zaraz za tarasem jest mój ogród, czyli skarpa prowadząca prosto do Bugu! Rośnie na niej ,,dzika apteka”, czyli imponujące kłębowisko pokrzyw, ostów, maków, skrzypu, mniszka, nawłoci, babki etc, a do tego wielki czarny bez. Nad tym wszystkim latają zachwycone owady oraz równie zachwycona ja. Reszta świata próbuje mnie przekonać, że to jest brzydkie, namawia do koszenia trawy lub zalania dżungli niejakim Roundupem… Po moim trupie!

Dzikie miejsca nigdy nie są brzydkie. Wpisują się one w wyższy naturalny porządek, który sam w sobie jest gwarantem piękna.

Życie jest tu pełne niespodzianek. Za kompostownikiem znienacka wyrósł chmiel, więc tę część ogrodu nazywamy teraz czule Biergarten. Z chmielu będę robić nasenne nalewki! [Tak, na tym zdjęciu jest w głębi chmiel, tuż za nim Bug, a dalej widać łęgi z drugiej strony rzeki.]

Pierwszy raz w życiu mam szambo, które zasiedliłam Probio Emami. Pierwszy raz w życiu mam kawałek ziemi, za który jestem odpowiedzialna. I pierwszy raz w życiu mam prawdziwe wielkie drzewa. Na razie rozpoznaję jesion i lipę, a co do topoli to nie jestem pewna, czy nie jest osiką lub olchą. Bo prawda jest taka, że ,,wiem, że nic nie wiem” o życiu na wsi i wszystkiego się dopiero uczę. Jestem z tego powodu szczęśliwa jak wiewiórka na leszczynie – bo właśnie rozpoczęłam nowy rozdział w swoim życiu, a to się nie zdarza zbyt często i jest prawdziwym darem.

,,Większość ludzkich projektów jest niezmiernie marnotrawna, tak jakby zależało nam, by nasze wytwory trafiały ze swego źródła po jak najkrótszej trajektorii prosto na śmietnik, podczas gdy natura lubi kluczyć i giąć tę trajektorię na wszystkie strony, przy każdej zmianie kierunku czerpiąc zyski i znajdując zastosowanie dla odpadów”.

Mimo, że nie odróżniam osiki od olchy, to mam klarowną wizję tego, jakie ma być w przyszłości moje małe gospodarstwo. Zero waste jest i będzie wartością nadrzędną. Prawdę mówiąc, to weszło mi w krew i stało się całkiem naturalnym odruchem. Muszę jedynie dopasować się do nowych warunków i stylu życia. Na przykład nie mam tu ulubionego Odważnika, ale dzięki cudownym sprzedawczyniom z jedynego sklepu we wsi też wracam prawie bez opakowań. Grunt to nie zapominać, że ,,najlepszy zerowaster jest nieidealny, ale za to pełen zapału”.

Pandemia zwaliła z nóg moją jednoosobową firmę i baaardzo mi brakuje prowadzenia warsztatów i wykładów o zero waste. Wyżywam się więc zostawiając np. w łazience gustowne napisy i i inspirujące książki. Nie tracę nadziei, że kogoś zainteresuję stanem świata:

Obserwując wzorce i cykle, z których korzysta przyroda, możemy nauczyć się odtwarzać je w naszych ogrodach – nie w formie statycznych obiektów, ale jako dynamiczne rozwiązania oszczędzające pracę, zasoby i energię. Nasze ogrody będą wtedy niemal tak wewnętrznie połączone i spójne jak przyroda, nie będą wytwarzać odpadów ani zanieczyszczeń, będą wymagać niewielkich nakładów pracy, stanowiąc jednocześnie dojrzały habitat i dając obfite plony.

Nowością, którą z zapałem studiuję, jest permakultura. Ktoś pięknie powiedział, że z przyrodą się i tak nie wygra, więc zamiast z nią walczyć, lepiej się do niej podłączyć. W zgodzie z tym chcę prowadzić ogród.

Na razie tylko czytam o tym, obserwuję, podziwiam, planuję i … staram się niczego nie zepsuć. Odkrywam, że obie praktyki (zero waste i permakultura) kierują się tą samą etyka i mają podobne cele, m.in. radykalną redukcję odpadów, recykling organiczny, wielofunkcyjność, wielokrotne wykorzystywanie, projektowanie wzorowane na naturze i generalnie troskę o ziemię i społeczności widzianą w długiej perspektywie czasowej.

,,To, co obumiera, jest ponownie wykorzystywane w ramach ekosystemu, prawie bez strat. Przyroda składa i rozkłada, rozpuszcza i odnawia, wielokrotnie wykorzystując ten sam materiał, nie pozostawiając wysypisk śmieci ani toksycznych odpadów. W przyrodzie nie ma śmieci. Wszystko stanowi pożywienie dla czegoś innego, jest połączone, na śmierć i życie, z wieloma innymi gatunkami.”

Mam miłe i nieodparte wrażenie, że nie tyle uczę się czegoś nowego, co rozwijam coś, co już we mnie było mocno zakorzenione i tylko czekało na sygnał. Z wdzięcznością odkrywam, że mam mistrzynie i mistrzów, od których mogę się uczyć i których mogę prosić o pomoc. Jeśli mam problem z kompostownikiem, to walę jak w dym do Joanny Baranowskiej. Jak potrzebuję wiedzy lub książki o permakulturze, to znajdę je u Bena Lazara i Łukasza Nowackiego. W sprawie fachowej porady dotyczącej leczniczych ziół piszę do Mileny Stępień. Jak mam wątpliwości związane z biologią i chemią, to ufam tylko mojej Agnieszce. A jak chcę zrobić kosmetyk, to tylko wg zaleceń Joanny Chyl. A jak w ogóle nie wiem, co robić, to zwracam się do kogoś z ekipy PSZW lub ukochanej Kooperatywy Dobrze – tam zawsze się znajdzie ktoś inspirujący i pomocny. To są moje zasoby naturalne!

A propos mistrzyń, to uczciłam przeprowadzkę nie szampanem, ale szamponem od Joanny Chyl, twórczyni Shaushka Cosmetics. Na nową drogę życia wyposażyłam się tam w spory zestaw zerowastowych produktów. Opowiadam o tym w poniższym filmiku.

Cytaty o permakulturze pochodzą z książki ,,Ogród Gai” – przepięknie wydanej i doskonale przetłumaczonej przez Szkołę Ekologii, Permakultury i Ogrodnictwa Miejskiego PermaKultura.Edu.PL. Mój egzemplarz jest już popisany na marginesach i miłośnie wygnieciony – kto mnie zna, ten wie, że jest to niechybny znak, że książka jest u mnie szczęśliwa, używana, zaczytana i uwielbiana!

MINIMALIZM, ZERO WASTE

131. ŚWIĄTECZNE ZERO WASTE cz. 3 – PREZENTY

Liczy się dobra intencja, a nie darowany przedmiot. Osoba przyjmująca prezent ma obowiązek ucieszyć się i podziękować, ale nie ma obowiązku trzymania w domu nieudanego prezentu (może go po Świętach sprzedać lub przekazać dalej). Osoba obdarowująca nie powinna mieć poczucia winy, jeżeli prezent okaże się nieudany.

Nie używamy nowego papieru prezentowego. Prezenty pakujemy ,,w nic” (zgodnie ze złotą zasadą ,,najlepsze opakowanie to to, którego nie ma„) lub w wielokrotnego użytku woreczki, ewentualnie w używany papier. Znakomitym rozwiązaniem jest furoshiki, czyli chusta tradycyjnie używana w Japonii do owijania i pakowania różnych przedmiotów. Prezenty opakowane w naturalne materiały wyglądają pięknie i szlachetnie pod choinką i skłaniają do ciekawych rozmów w rodzinnym gronie. Możemy się obdarowywać na dwa sposoby – materialnie i niematerialnie:

NIEMATERIALNIE: możemy zaoferować (w formie certyfikatu, kuponów lub biletów) swój czas, wiedzę i umiejętności lub miłe doświadczenia i atrakcje:

  • wejściówki do zoo, kina, teatru, muzeum, parku tematycznego, na basen, e-subskrypcję ulubionego czasopisma
  • naprawę czegoś starego lub lekcje czegoś nowego, profesjonalną ekspertyzę, udział w warsztatach (np. zero waste, odpowiedzialnej mody) lub kursach (udzielania pierwszej pomocy, szkoła przetrwania).
  • kupony na masaż, obiad w restauracji, wizyty w lodziarni, kręgielni
  • gotowanie, opiekę nad dzieckiem, sprzątanie, wizytę w spa lub u kosmetyczki, koszenie trawnika, wspólne spacery, ognisko
  • swój czas albo kupony na nienarzekanie i opowiadanie dowcipów

MATERIALNIE: prezenty mogą być tym, o czym dana osoba napisała w liście do Mikołaja (co daje gwarancję trafionego prezentu). Mogą to też być prezenty zrobione samodzielnie lub niosące przekaz o zero waste:

  • zapakowane w piękny słoik wielokrotnego użytku upominki jadalne: własnoręcznie zrobione słodycze i ciasteczka, mix kaszy, przypraw i fasoli do zrobienia pysznej rozgrzewającej zupy, miksy do zrobienia grzańca, konfitury, mieszanki ziołowych herbat, bakalie i orzechy w czekoladzie, miód.
  • rośliny w glinianych doniczkach
  • zdrowe i pachnące świece zrobione z pszczelego lub roślinnego wosku, a nie z ropopochodnej parafiny (to bardzo uniwersalny i luksusowy prezent!)
  • rzeczy vintage (czyli po prostu używane) np. gry planszowe, książki
  • własnoręcznie uszyte lub wydziergane skarpetki, szale, czapki, zabawki
  • ekologiczne kosmetyki w szklanych, metalowych, tekturowych lub drewnianych pojemnikach
  • niezwykłe, bo własnej roboty produkty z dołączonym prostym przepisem (by obdarowana osoba mogła następną porcję zrobić sama): peeling z kawy lub soli, balsam do ust, perfumy w kremie, dezodorant, pastę do zębów, suchy szampon, puder matujący, proszki do prania i do zmywarki.
  • przedmioty ułatwiające ograniczanie powstawanie odpadów, trwałe, piękne i wielokrotnego użytku: butelki, kubki, termosy, pojemniki na lunch, składane sztućce, torby, woreczki, kosmetyki w formie stałej kostki (szampon, balsam, wspaniałe mydło), woskowijki do zabezpieczania żywności, płócienne chusteczki do nosa, drewniane szczotki i grzebienie.
  • książki o zero waste, niemarnowaniu, minimalizmie, zmianach klimatu:

Na zdjęciach widać wspaniałe, pozbawione plastiku i jednorazowości prezenty, którymi zostałam obdarowana – są to wzorcowe przykłady ducha zero waste:

Kubek z diabłem i drzewko szczęścia dostałam od przyjaciółki z PSZW. Kubek jest z giveboxa, w moim ulubionym kolorze, jest idealny do picia yerba mate!

Woreczek i gumkę do włosów (woskowijkę do kompletu wyłudziłam) dostałam od kochanych harcerek-zerowasterek z drużyny ,,Bojkot”. To rzeczy własnoręcznie zrobione!

Dezodorant, balsam, proszek do prania i wacik do demakijażu dostałam od zerowasterów z Wałcza. Zaniemówiłam ze szczęścia i satysfakcji, bo to rzeczy zrobione wg przepisów z warsztatów, które prowadziłam tam w maju! Wacik jest tak piękny i misterny, że wisi na mojej choince!

PS Tegoroczne świąteczne porady i pomysły podzieliłam na dotyczące: porządków, tradycji, gotowania i prezentów.

MINIMALIZM, ZERO WASTE

130. ŚWIĄTECZNE ZERO WASTE cz. 2 – TRADYCJE

Oddzielmy prawdziwe tradycje, od tych wykreowanych przez działy marketingu. Prawdziwe zawsze pełne są ukrytych i ważnych znaczeń i z pewnością nie polegają na kupowaniu czegokolwiek. Wróćmy do podstaw, zastosujmy strategię prostoty, spokoju i umiaru.

W tym roku życzenia wyślijmy mailem. Jeżeli koniecznie musimy pocztą, to chociaż użyjmy kartek i kopert z recyklingu. Ale czy naprawdę musimy? Życzenia wysłane mailem są tak samo pełne miłości, możemy nawet dołączyć zdjęcie lub świąteczny filmik!

Użyjmy tylko tych ozdób, które już mamy. Nie dokupujmy w tym roku nowych światełek, bombek, łańcuchów. Jeżeli mamy za dużo ozdób – sprzedajmy je. Jeżeli koniecznie musimy kupić – kupmy używane. Zróbmy za to jadalne dekoracje: pierniczki, stajenkę z piernika, pomarańcze nadziane goździkami, girlandy z popcornu, orzechy, suszone owoce, gałązki.

Pewnie trudno będzie całkiem zrezygnować z choinki, zwłaszcza, gdy w domu jest dziecko. Ale może tym razem kupmy ukorzenioną w doniczce, tak żeby można ją było wiosną przesadzić do ziemi. Albo ozdóbmy świątecznie drzewko w ogrodzie. Albo wybierzmy najbrzydszą choinkę, taką która inaczej się zmarnuje, bo nikt jej nie będzie chciał kupić. Albo mniejszą niż zwykle. Koniecznie dowiedzmy się, co zrobić ze zużytą choinką po Świętach.

A może to już czas na wersję prawdziwie bezodpadową: ułożoną ze światełek bezpośrednio na ścianie, narysowaną na oknie, udrapowaną z materiału, zrobioną z deseczek, skrzynek, z książek. Może ozdobimy roślinę doniczkową, którą już mamy w domu?

Jak się nie uda, nie przejmujmy się – za rok będzie lepiej. Ja próbowałam przebrać za choinkę Adelę (naszego fikusa) i przez krótką chwilę wydawało się, że rodzina ten pomysł zaakceptowała. Skończyło się na tym, że mamy … trzy choinki: dużą Adelę, średnią z gałązek i małą z drewna. To postęp – rok temu rodzina na pewno nie zaakceptowałaby fikusa obwieszonego światełkami…

PS Tegoroczne świąteczne porady i pomysły podzieliłam na dotyczące: porządków, tradycji, gotowania i prezentów.