Konie pociągowe w życiu zerowastera: lekkie, niezbijalne, szczelne, w różnych rozmiarach, ogólnodostępne, nadające się do niezliczonych zastosowań, a po zdarciu etykiety – również bardzo estetyczne.
Niektóre uzyskały status symbolu – jak pokazana na zdjęciach puszka po balsamie 4szpaki. Ileż to razy widziałam znajomych wyciągających z toreb charakterystyczną średniej wielkości puszkę – z niej: przekąski, kosmetyki, psie chrupki, zakupy zrobione ad hoc, samorobne wilgotne chusteczki dla ubrudzonych dzieci. Widziałam też smutek, gdy taka puszka (nie zawartość) się zgubiła. Zakrętka trochę tępo chodzi, ale to jedyny minusik.
Wydawałoby się, że Szpaczki znalazły opakowanie idealne, bo w 100% recyklingowalne i używane nawet po zużyciu produktu, prawda? A tu niespodzianka: będą jeszcze bardziej zero waste, bo planują zastąpić puszki słoiczkami, które będzie można im zwracać do ponownego napełnienia! Klasa i nowoczesność w biznesie! Wygląda na to, że to ostatni moment na pozyskanie kultowej puszki – nie wiem, czy bardziej się cieszyć, czy smucić? Chyba jednak cieszyć – w tym przypadku powiedzenie ,,lepsze jest wrogiem dobrego” nie ma żadnego zastosowania
Z całego serca nie znoszę za to firm, które przyklejają swoje etykietki jakimś strasznym klejem sudżi-mudżi, przez co za żadną metodą nie daje się ich zdjąć. Co z tego, ze puszka metalowa, skoro ma na wierzchu krzykliwą reklamę czegoś, czego nie chcę reklamować. Dlatego podaję dwa dobre przykłady pojemniczków, które można z łatwością oskubać z naklejki, a po zużyciu zacnej zawartości, używać ponownie przez wiele lat. Ze względu na maleńkość (mieszczą się do tej najmniejszej kieszoneczki w dżinsach lub w portfelu) oraz doskonały mechanizm zamykający, polecam je do przechowywania rzeczy, po które sięgamy wiele razy dziennie: balsam do ust, gożdziki do żucia, tabletki. Jeden jest z L’Occitane, a drugi z Hydrophil – opisy są w zdjęciu (nie są najtańsze, ale można poprosić ,,na zajączka”).
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.