
W sferze dbania o urodę cieszy mnie prostota. Lubię kosmetyki jednoskładnikowe. Oleju z orzechów laskowych używam jako suchego olejku do twarzy i ciała. Soda oczyszczona służy mi do mycia zębów oraz jako dezodorant. Skrobia to najlepszy puder do twarzy oraz suchy szampon. Szlachetne mydło zastępuje mi 20 innych produktów. Najbardziej skomplikowany kosmetyk, to mój ukochany ♥ krem – składa się z ,,aż” 4 składników. Łatwiej i szybciej się go robi, niż smaży jajecznicę 😀
Pierwszy raz ukręciłam go, gdy szłam na poważną operację i czułam, że muszę mieć przy sobie jakiś amulet ze świata zero waste. Prawie wszystkie składniki miałam w domu, tylko jeden dokupiłam. Po paru minutach miałam słoik pełen czegoś złotego i magicznego. W trudnych szpitalnych sytuacjach sprawdził się genialnie. Od tamtej pory jest to mój jedyny krem do twarzy. Świetny i na noc i pod makijaż, doskonały na spierzchnięte usta, suche skórki paznokci etc. Nawilżający, odżywczy, a przede wszystkim – gojący.
♥ OTO PRZEPIS:

W kąpieli wodnej stopić: 10 g pszczelego wosku, 20 ml oliwy i 5 g masła shea.
Mieszać, aż lekko przestygnie i wtedy dodać 10 ml lekko ogrzanego oleju z pestek granatu.
Mieszać, aż krem stanie się jasny i puszysty.

- Przełożyć do słoiczka.
- Nabierać porcję wielkości groszku.
- Rozgrzać w dłoniach i przykładać z czułością do twarzy i oczu ♥

1 myśl w temacie “121. KREM ZERO WASTE”
Możliwość komentowania jest wyłączona.