Zasada jest taka, że to, co jest jednorazowe, zastępujemy wielorazowymi odpowiednikami, zrobionymi z naturalnych i trwałych materiałów. Staramy się mieć niewiele rzeczy, tylko te najpotrzebniejsze, wieloczynnościowe, których naprawdę używamy (np. dobry nóż zastąpi większość reklamowanych gadżetów). Drobne zmiany, a ułatwiają życie: nie trzeba uzupełniać znikających w zawrotnym tempie zapasów:
• ściereczki z lnu: zastępują papierowe ręczniki, błyskawicznie schną, im częściej się je pierze tym bardziej są chłonne i miękkie. Podobnie lniane serwetki, które zastępują papierowe (te na zdj. to pocięty obrus)
• szczotka do naczyń z drewna i włosia: zamiast setek zatęchłych plastikowych gąbek. Ta na zdjęciu ma już ponad rok i nadal jest świeżutka, doskonale myje delikatne kieliszki i zaschnięte garnki, a dzięki długiej rączce jest przyjazna dla dłoni Do tego druciak na najgorsze przypalenia, niezawodny i nie do zdarcia.
• zaparzaczka do herbaty i ziół: używajmy sypkich, a nie pakowanych w pojedyncze (często chemicznie wybielane, albo poliestrowe) torebeczki. A do picia może służyć termos – używam swojego nawet w domu, zamiast wyciągać za każdym razem nową szklankę.
• Woskowijka: tkanina nasączona woskiem zastępuje folię spożywczą. Owinięte nią produkty doskonale się przechowują.
📍O naczyniach kuchennych.
vademecum zero waste 
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.