HIGIENA, ZDROWIE

114. KROPLE DO NOSA

IMG_20180319_134905.jpg

Może mój patent typu less waste przyda się tym z nas, którzy mają co zimę problem z suchymi śluzówkami i pękajacymi naczynkami w nosie:
Kiedyś co i rusz kupowałam nadmiernie opakowane i nietanie spreje lub krople. Od dwóch lat na początku zimy kupuję w aptece półlitrową* butelkę soli fizjologicznej. Przelewam do wyparzonej i opisanej** szklanej butelki, którą przechowuję w lodówce***. Z niej nalewam świeże porcje do wyparzonych  buteleczek z kroplomierzem. Każdy potrzebujący domownik ma oczywiście własną i oznaczoną buteleczkę.
Nie jest to sposób całkowicie zero waste, pewnie są lepsze, chociażby polecany przez Beę Johnson neti-pot. Mam nadzieję, że kiedyś i my będziemy go stosować, bo bardzo cenię tradycyjne sposoby, zwłaszcza te wywodzące się z ajurwedy. Na razie cieszę się, że mój patent został zaaprobowany przez rodzinkę. Małe kroczki też się liczą (na przykład zamiana chusteczek jednorazowych na materiałowe).
*mniejszych nie spotkałam
**do opisywania butelek używam pisaka Pen Touch Sakura
*** z solą przechowywaną w lodówce nic się nie dzieje, ale nie jestem bakteriologiem, nie wiem, czy to dobra metoda. Pamiętaj, nigdy nie ryzykuj zdrowia dla zero waste; czasem potrzebujemy lekarstwa w plastiku i to jest jak najbardziej okej!
Żelazna zasada mówi, że zdrowie ma zawsze pierwszeństwo przed zero waste!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

pasek black
DIY, HIGIENA

113. MYDŁA DOMOWEJ PRODUKCJI

IMG_20180908_163247

Często powtarzam, że rzeczą, która najbardziej zmieniła wygląd mojego domu, jest szlachetne, choć brzydkie jak noc mydło aleppo, ponieważ zastąpiło mi kilkanaście kupowanych wcześniej produktów. Moja nieduża łazienka stała się o wiele przestronniejsza i ładniejsza, a tam, gdzie kiedyś stały plastikowe butelki z różnymi produktami higienicznymi, jest teraz światło, powietrze i … miejsce dla mnie.

Ostatnio marzę o samodzielnym zrobieniu sobie mydła (koniecznie po wcześniejszej nauce na warsztatach mydlarskich u mojej guru, która nauczyła mnie też robić proszki do prania i zmywarki), ale wizja dokładnego odmierzania ługu zbyt mnie jeszcze przeraża. Podejrzewam, że za rok będę się śmiała z tego lęku, tak jak teraz śmieję się z tego, że tak długo zwlekałam z robieniem własnych proszków do prania i do zmywarki. Dwa miesiące temu Agnieszka z Ekologiki obdarowała mnie trzema mydłami własnej produkcji, przy czym jedno z nich to mydło w typie Aleppo. Aż do dzisiaj trwałam w tak wielkim zachwycie, że nie odważyłam się ich użyć: ,,czy to możliwe, że i ja będę kiedyś umiała takie piękne, proste i pachnące mydła zrobić?” – myślałam sobie. Aż wreszcie poczułam, że nadszedł czas, by wyjąć je z szuflady i użyć ich zgodnie z przeznaczeniem:

ds

  • mydło aleppo – zielone i pachnące olejem laurowym. Używam go m.in. do demakijażu i do mycia zębów. Mydło – marzenie.
  • mydło gospodarcze – białe, kokosowe. Plamy z krwi czy brudne kołnierzyki to dla niego pestka. W planach mam jeszcze wyczyszczenie białawych białych trampek i mycie naczyń.
  • mydło pielęgnacyjne – żółte, nagietkowe. Błyskawicznie podbiło serca rodziny, a służyło do mycia rąk i ciała oraz do zachwycania się zapachem i teksturą.

IMG_20180908_163225

pasek black

HIGIENA

111. DEPILACJA

Obraz8

Metody depilacji a la zero waste to te, które nie powodują powstawania niepotrzebnych odpadów i nie marnują wody. Można się nie depilować wcale (metoda w 100% zero waste i bezkosztowa), można to robić elektrycznym depilatorem, woskiem lub pastą cukrową (metody nie dla wrażliwych na temperaturę i ból), albo raz na zawsze usunąć niechciane włoski laserem (zabieg kosztowny i bolesny, ale za to szybki). To nie są jednak wcale idealne metody – zwłaszcza ostatnia, bo a nuż się okaże, że owłosione pachy (albo co innego) są modne i sexy?!

W łaski zerowasterów wkradła się więc metalowa maszynka do golenia na żyletki, która zalet ma mnóstwo:

  • golić się możemy pod prysznicem, nie zużywając niepotrzebnie wody,
  • doskonale usuwa włoski z absolutnie wszystkich miejsc, jakie sobie upatrzymy
  • jest pięknym przedmiotem,
  • jest cięższa od jednorazówek, więc nie wymaga tak dużego nacisku, dzięki czemu naskórek nie jest podrażniony
  • to nieprawda, że łatwo się nią zaciąć. Prędzej się pokaleczymy, wypakowując szpetną Venus ze sztywnej plastikowej trumienki.
  • żyletki są tanie, pakowane zazwyczaj po 10 sztuk (a jedna może służyć przez wiele miesięcy, jeśli ją wysuszymy po każdym użyciu).
  • Zużyte żyletki nadają się do recyklingu, ale są małe i ostre. Zagnij im ostrza (pracownicy sortowni będą bezpieczni). Przeznacz pustą puszkę na te małe metalowe przedmioty i kawałki folii aluminiowej i wrzuć ją do pojemnika dopiero, gdy się zapełni.
  • nowe maszynki możemy niedrogo kupić np. w Rossmannie, ale możemy też zdobyć egzemplarz vintage. Wystarczy popytać w rodzinie: zazwyczaj gdzieś znajdzie się wspaniała i niezniszczalna maszynka po dziadku, wujku czy innym mężczyźnie. Moja pochodzi z czasów głębokiego peerelu, należała do śp. teścia i nosi dumne logo WARS. Dokupiłam do niej tylko nowe żyletki w ww. drogerii i mogę się radośnie depilować przez następne 20 lat.
  • nie potrzebujemy specjalnych pianek do i balsamów po goleniu, bo równie dobrze sprawdzają się w tej roli nasze wspaniałe mydła, oliwki, szampony etc. Ja używam ukochanego mydła Aleppo, ma świetny poślizg i pielęgnuje skórę.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.