ZERO WASTE

140. PEELING ZERO WASTE

Niniejszym żegnam się ze wszystkimi peelingami, zresztą ich stosowanie i tak nigdy nie sprawiało mi przyjemności. Głównie dlatego, że trzeba było po nich myć upapraną wannę, a ja oszczędzam wodę i jestem leniwa. Poza tym lubię kosmetyki bezzapachowe, a większość peelingów zostawia po sobie pachnącą i natłuszczającą warstwę. Należę do tych ludzi, którzy tego nie lubią.

Znalazłam ideał: kamień do peelingu, który nie dość, że jest wykonany wyłącznie z naturalnej gliny (a ja preferuję kosmetyki jednoskładnikowe), to jeszcze się nie zużywa (a ja lubię porządne rzeczy, które kupuje się raz).

Jest bardzo skuteczny, po pierwszym razie oniemiałam z wrażenia. Łatwy i miły w użyciu: trzeba go tylko zmoczyć i delikatnie wmasować w namydloną skórę. Kształtem świetnie dopasowuje się ciała, nawet do trudnych miejsc na twarzy.

Występuje w dwóch rozmiarach: mniejszy, delikatniejszy do twarzy za 19 zł, większy do całego ciała za 25 zł (ceny w Drogerii Ekologicznej Betterland). Do wyboru są trzy kolory: biały, szary i niebieski. Pięknie wyglądają w łazience, to prostota w najlepszym wydaniu.

Najlepsze jest to, że można go też używać do wielu innych zadań (a ja uwielbiam rzeczy wieloczynnościowe). Wbrew pozorom Pierre de Plaisir to polska firma. Opakowanie minimalistyczne, kartonowe, zero waste, można wrzucić do kompostu.

PS Dostałam go w prezencie imieninowym razem z taką fajną książką:

DIY, SPRZĄTANIE, ZERO WASTE

139. ANTYMRÓWKA ZERO WASTE

Mrówki potrafią znienacka opanować dom. Niby fajnie się je obserwuje, ale nie w ilości 1 miliard/cm2. Na szczęście wystarczą dwie minuty by przygotować domowy środek mrówkobójczy.

Składniki:

1/2 łyżeczki zmielonego cukru

2 łyżki boraksu (tak, tego samego z którego robimy proszek do prania)

1 – 2 łyżek wody

Wymieszaj i przełóż do płaskiego pojemnika (np. zakrętki od słoika). Połóż na drodze mrówek, a one razem z cukrem zaniosą do bazy za szafkami zabójczy dla nich boraks… I to wszystko – zero waste jest proste.

DIY, SPRZĄTANIE, ZERO WASTE

138. MUS CZYSZCZĄCY ZERO WASTE

Moim zdaniem czystość w domu polega na braku toksycznych środków czyszczących, a nie na braku kurzu i wybiciu wszelkich drobnoustrojów. Wielką życiową przyjemnością był dla mnie powrót do prostoty i sprowadzenie sprzątania do używania głównie mydła, sody, octu lub kwasku, olejku z lawendy lub mięty. Nie potrzebuję już gumowych rękawiczek, bo te środki są bezpieczne dla skóry (a kiedy z kanalizacji trafią do rzek, na pewno nie rozpuszczą rybom łusek). Mam więcej czasu, zdrowia, pieniędzy, miejsca w szafkach, redukuję ilość odpadów w domu. Estetykę dostaję gratis – wynika z samego braku plastikowych opakowań 🙂

Mus czyszczący, zwany przez mnie CIF-em zero waste), to najprzyjemniejsza rzecz, jakiej kiedykolwiek użyłam do czyszczenia wanny, zlewu etc. Pierwszy zrobiłam wg poniższego przepisu Ewy z Zielonego Zagonka:

  • 100 g sody oczyszczonej (2 części )
  • 50 ml płynnego szarego mydła (mydło zetrzyj na tarce i rozpuść we wrzątku, tutaj 1 część lub więcej jeśli wolisz bardziej płynną konsystencję)
  • 10 kropel ulubionego olejku eterycznego np. cytrynowego
  • Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i już. Przechowujemy w zamkniętym pojemniku z dala od słońca do roku czasu.

A teraz zupełnie na oko blenduję 1 porcję rozpuszczonego w gorącej wodzie mydła z 2 porcjami sody. Zawsze się udaje, nawet z zimną wodą, no i można uzyskać zapach i konsystencję, jaką się lubi: pastę, mus, mleczko. To przy okazji sposób na zutylizowanie nielubianego mydła lub zużycie tych małych kawałków, które już trudno utrzymać w dłoni.

Otagowane