HIGIENA

95. GĄBKA KĄPIELOWA

Obraz2

Alternatywa dla plastikowych gąbek w moim domu, czyli luffa (do kupienia w świetnym zerowastowym e-sklepie Minimal jako poduszka na mydło). Na co dzień do umycia się wystarczają mi ręce, ale po uprawianiu pewnych aktywności i sportów trzeba się porządnie doszorować, a ta myjka nie ma sobie równych. Nie jest tak tania jak gąbka ze sztucznego tworzywa, ale za to niewiarygodnie trwała, szybkoschnąca, ładna i nieszkodliwa (w przeciwieństwie do zatruwającego środowisko plastiku). Poziom ,,ścierności” ma taki jak szorstka strona zwykłej gąbki.

Ciąg dalszy tekstu proszę czytać na własną odpowiedzialność (moim zdaniem nie nadaje się dla biologów i higienistów):

Czas używania luffy to sprawa indywidualna i zależy od tego, jak bardzo ktoś wierzy w złowrogą moc bakterii rozwijających się w jej wnętrzu. Ja nie wierzę, więc po użyciu moją płuczę i wieszam do wyschnięcia, od czasu do czasu wrzucam do pralki i podziwiam, że po kilkunastu miesiącach jest w tak znakomitym stanie.

Dobrze sprawdza się jako podstawka pod nową kostkę mydła Aleppo (przez kilka pierwszych dni kostka okropnie się ślimaczy, mimo że wisi w powietrzu przyczepiona magnesem do uchwytu mydelniczki).

Myjka z konopnego sznurka (na zdj.) się u mnie nie sprawdziła, bo jest zbyt miękka i delikatna.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

HIGIENA, MINIMALIZM, URODA

88. KREATYWNA KOSMETYCZKA

30698439_263863827487843_8178564170577346560_n
Staram się, żeby materiały, jakich używam, były wyrazem mojego buntu wobec tego, co plastikowe i jednorazowe. Jest tu trochę plastiku, ale więcej szkła, metalu i drewna 🙂

Nigdy nie przypuszczałam, że będę tyle kosmetyków robić sama, bez tylu się obywać, tyloma się dzielić i tyle dostawać, i że używanie tego wszystkiego będzie takie przyjemne i podkręcające kreatywność.

To, co jest mi potrzebne do pielęgnacji i makijażu, mieści się obecnie w małym pudełku, w którym trzymam też akcesoria do włosów i leki. Nie są to kosmetyki idealnie zero waste (czyli więc bez plastiku i w opakowaniach do wielokrotnego napełnianiania), ale przecież nie o perfekcyjność tutaj chodzi, ale o wyrwanie się z systemu i bunt przeciwko ,,niezrównoważonym” producentom.

Ocet jabłkowy i olejek z orzecha laskowego, podkład, puder, szminka, tusz:

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Bardzo jestem ciekawa, jak będzie wyglądać moja kosmetyczka za rok: czy uda mi się wreszcie zrobić własny tusz do rzęs i korektor; czy skończy mi się wreszcie czerwona szminka i zrobię sobie własną z naturalnych barwników (rabarbar? truskawka? burak? malina?); czy wszystkie moje kosmetyki będą jadalne?; czy wosk pszczeli zamienię na coś innego?; czy wszystkie ulubione kosmetyki i składniki będę mogła kupić do własnego opakowania w mojej kooperatywie? A może to ja będę je sprzedawać, albo uczyć innych, jak robić? Jedno jest pewne: zero waste to ewolucja i rozwój, więc na pewno wielu nowych rzeczy się nauczę, i – co jeszcze ważniejsze – wielu starych się oduczę.

DIY, HIGIENA, MINIMALIZM

86. SKARBONKA NA RESZTKI MYDŁA

30221467_261349174405975_6109625059125493760_o

Żadna rzecz nie ma na koncie tylu zasług w dziedzinie prewencji powstawania odpadów w moim domu (aka zero waste), co dobre mydło. Zrobione ręcznie, wg starej receptury, z paru prostych i świeżych składników, zastąpiło mi kilkanaście innych produktów. Ludzi, którzy sami robią mydło, podziwiam na równi z tymi, którzy sami pieką chleb. Wespnę się na wyżyny patetyzmu i powiem, że tak, jak szanuję w kuchni dobry chleb, tak szanuję w łazience dobre mydło!

Te okruszki mydła, tak małe lub cienkie, że nie można ich już utrzymać w dłoni, mają wiele zastosowań. Można je rozpuścić i użyć do małego prania. Można włożyć do szuflad, dla ładnego zapachu i odstraszenia moli. Można wrzucić do wrzątku w którym sterylizuje się kubeczek menstruacyjny. Można – ku uciesze dzieci – zrobić tzw. herezję w glucie. A można wydziergać dla nich stylowy woreczek z szorstkiego sznurka i używać jako praktycznej myjki.

Moja myjka mógłaby być bardziej stylowa, gdyby była mniej krzywa oraz kulturalnie zszyta szydełkiem i sznurkiem – niestety tych rzeczy nie umiem jeszcze zrobić. Oczywiście próbowałam, ale ostatecznie użyłam zwykłej nitki oraz jedynego ściegu, jaki znam, a którego nauczył mnie dawno temu dziadek. Nie wiem, jak się ten ścieg nazywa (może ułański?), ale jest bardzo mocny (niejednego pluszaka nim mojemu dziecku uszyłam).

A teraz serio… Kiedy w czasie prezentacji lub warsztatów o zero waste trafiam na kogoś nieufnego wobec mojego stylu życia, daję mu do ręki kostkę mydła aleppo lub bronnersa. Mało kogo pozostawia obojętnym wyliczenie, ilu – często szkodliwych i nadmiernie opakowanych – rzeczy nie musi wcale kupować, bo może je zastąpić dobrym mydłem. A ta lista wciąż się rozszerza!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.