Najbardziej zero waste jest: całkowite zrezygnowanie z makijażu (tanio i naturalnie), samorobienie (nawet poziomką można się ładnie umalować) lub makijaż permanentny (wygodnie, ale jak później iść w takim np. na pogrzeb?). Często jednak lubimy albo musimy coś lekko zamaskować, uwydatnić lub podkolorować. Poświęcamy więc czas na studia nad właściwą konsystencją i odcieniem, a jeżeli skład i opakowanie spełnia nasze wymagania zdrowotne i etyczne, a cena jest uzasadniona jakością i wielofunkcyjnością, to nasza kolorówka może wyglądać na przykład tak:
• Czerwona szminka – dzięki temu, że jest bardzo napigmentowana, można przy jej pomocy uzyskać zarówno efekt wampowatości, jak i różanej niewinności, a przy okazji służy jako róż do policzków. Jeden zakup starcza na co najmniej 2 lata, a zastępuje wiele produktów. W tym kolorze każda kobieta wygląda pięknie (RD501). Warto jest mieć też pod ręką balsam do ust DYI – jeżeli do niego domieszamy odrobinę szminki, to będzie miał kolor.
• Podkład – naturalny odcień, bogaty skład i gładka konsystencja pozwala na używanie go również jako korektora, zwłaszcza pod oczy. Najdroższy kosmetyk, ale wystarczy odrobina, żeby uzyskać efekt (bonus: im jesteśmy starsze, tym mniej go używamy 😉 Podkład można też zrobić własnoręcznie, z jadalnych składników!
• Tusz do rzęs – bardzo trwały, a jednocześnie zmywa się ciepłą wodą (musi być cieplejsza od temperatury ciała), więc nie potrzeba żadnych płynów do demakijażu, wacików i innych opakowanych w plastik i wymagających nieustannego uzupełniana kosmetyków. Wystarcza na 3-6 miesięcy. Jest brązowy, więc zastępuje też kredkę do brwi (BR602). Moje próby zrobienia własnoręcznie tuszu jak dotąd nie były zbyt udane, ale się nie poddaję.
Tutaj aktualniejszy post o kosmetykach.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.